Tylko trzy dni wolnego, opady zapowiadane dla całej Polski, częściowy lockdown kraju i nieodparta chęć aktywnego spędzenia weekendu. Gdzie w takiej sytuacji można wyjechać? Gdzie uciec na te kilka dni jesiennego urlopu? Najlepiej tam gdzie jest blisko, gdzie są ciekawe trasy rowerowe i gdzie, jak zapewniają lokalsi, nie pada, choćby nawet i lało po drugiej stronie rzeki. Nie byle jakiej zresztą rzeki, bo mówimy o Wiśle. I o Kazimierzu Dolnym.
Velo Czorsztyn
Żadną tajemnicą nie jest już dla nas fakt, że w dzisiejszych, covidowych czasach, na nowo odkrywamy Polskę. Odwiedzamy miejsca, których wcześniej nie mieliśmy okazji odwiedzić, docieramy tam, gdzie wcześniej nie było nam po drodze. Takim miejscem były dla mnie Pieniny, zawsze pomijane na trasie do naszych najwyższych gór, Tatr. Jednak nie o Pieninach będzie ten wpis, a o moim wakacyjnym odkryciu – malowniczej trasie rowerowej prowadzącej wokół jeziora Czorsztyńskiego.
Jura – dzień czwarty
Ostatni dzień naszej jurajskiej przygody to głównie powrót do domu dlatego we wpisie znajdziecie krótkie podsumowanie wyprawy i kilka porad dotyczących wizyty na wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej.
Jura – dzień trzeci
Trzeci dzień naszej czerwcówki na Jurze to wspaniałe, jurajskie trasy szosowe obejmujące Dolinę Szklarki oraz Dolinę Będkowską.
Jura – dzień drugi
Drugi dzień na Jurze obfitował w ciekawe i piękne, ale czasem ciężkie do przejechania drogi stanowiące fragmenty trasy Rowerowego Szlaku Orlich Gniazd.
Jura – dzień pierwszy
Nie było majówki, od dawna nie ma wyjazdów, WISŁA1200 coraz bliżej, a pogoda wreszcie zaczęła dopisywać. Co można zrobić z takimi faktami? Spakować torby i pojechać na Jurę!