RTPL 2023 – part 2 – 137.11 km – 929 m w górę Budzik dzwoni o 23:00. Pierwsze co robię, to wstaję i zerkam, czy przestało padać. Przestało. Ubieram się i wychodzę w noc, modląc się żeby pies właścicieli nie wyniuchał, że ktoś łazi po posesji. Po dosłownie kilkuset metrach wjeżdżam na odcinek obowiązkowy. Powietrze po burzy jest świeże, asfalt […]
Kazimierz Dolny
Tylko trzy dni wolnego, opady zapowiadane dla całej Polski, częściowy lockdown kraju i nieodparta chęć aktywnego spędzenia weekendu. Gdzie w takiej sytuacji można wyjechać? Gdzie uciec na te kilka dni jesiennego urlopu? Najlepiej tam gdzie jest blisko, gdzie są ciekawe trasy rowerowe i gdzie, jak zapewniają lokalsi, nie pada, choćby nawet i lało po drugiej stronie rzeki. Nie byle jakiej zresztą rzeki, bo mówimy o Wiśle. I o Kazimierzu Dolnym.
Czechy
Calpe i Teneryfa to chyba najpopularniejsze kierunki dla szosowych wypadów treningowych. Piszę „chyba”, bo jak dotąd nigdy z tych kierunków nie korzystałam. A wszystko dlatego, że mamy swój własny kierunek, bliżej, taniej, a może i piękniej? Czechy, Jeseniky, Góry Opawskie, Pokrzywna – to nasz coroczny punkt wypadowy i miejsce katowania naszych nóg i rowerów. Żeby pokochać to miejsce trzeba tam być i podjechać wszystkie te podjazdy samemu, w nagrodę otrzymując wspaniałe widoki na Sudety Wschodnie.
Podsumowanie
Dziś mijają dokładnie dwa tygodnie odkąd wjechałam na metę Rowerowego Maratonu Wisła1200. Emocje zdążyły już opaść, kontuzje są prawie wyleczone, a rower umyty. Mogę więc na spokojnie i „na chłodno” ocenić swój udział w tej imprezie oraz zdradzić potencjalnym, przyszłym Wiślakom co robić, a czego nie robić podczas wiślanej wyrypy.
WISŁA1200 – dzień 4
Dzień, który miał być ostatnim dniem mojej przygody na Wiśle to tak naprawdę jakieś 36 godzin jazdy rowerem przerywanej postojami na drzemki, jedzenie, odpoczynek i walkę z kryzysem oraz kontuzjami. Choć było to chyba najdłuższy dzień w moim życiu, postaram się streścić go do maksimum, wyciągając tylko najciekawsze momenty.
WISŁA1200 – dzień 3
Wisła dzień trzeci to po kolei: odnowione siły, wyczekany dojazd do stolicy, spotkanie ze świetnymi ludźmi, pomoc w wyznaczaniu objazdów, oddalający się Płock i w końcu, zakończenie dnia na stacji benzynowej. Dzień z najmniejszą liczbą kilometrów, ale za to spędzony na rozmowach, śmiechu i jedzeniu truskawek.
WISŁA1200 – dzień 2
Jak w skrócie określić drugi dzień moich zmagań w Rowerowym Maratonie WISŁA1200? Najprościej będzie powiedzieć: krew, pot i łzy. Dodajmy do tego upał, Wisłę, płyty betonowe, komary oraz ból i mamy szybkie podsumowanie.
WISŁA1200 – dzień 1
Ukończenie Rowerowego Maratonu WISŁA1200. Pokonanie ponad 1173 km wzdłuż najdłuższej rzeki w kraju. Przejechanie całej Polski z południa na północ po wałach, błotach, piaskach i łąkach. Wyczyn czy głupota? Dziś, po prawie tygodniu od ukończenia tego maratonu, skłaniam się ku wersji, że to jednak był wyczyn. I głupota.