Jura – dzień czwarty
Czwarty dzień naszej wyprawy to po prostu powrót do domu. Coraz niższe pagórki, coraz mniej ciekawe krajobrazy, a do tego pochmurna i chłodna atmosfera sprawiły, że skupiliśmy się na szybkim dotarciu do celu. Robiąc tylko jeden postój na fotki w mijanym polu pełnym maków i jeden na przekąskę oraz uzupełnienie bidonów w Radomsku, do domu dojechaliśmy w pięć godzin. A w zasadzie nie tyle do domu, co do… McDonalda w naszym mieście. Uznaliśmy, że należą nam się frytki, lody, burgery, shake i cola! I gdyby ktoś zaproponowałby nam po tym wszystkim pizzę, zjedlibyśmy ją bez wahania. 🙂
Spostrzeżenia i wnioski po wyprawie?
Nie patrzeć na pogodę, nie słuchać czarnowidzów tylko jechać, jeśli jest okazja. Jak widać po nas, może akurat uda się uniknąć ulewy, warto więc zaryzykować. 🙂
A co do samej Jury, piękna jak zawsze! Nie są to co prawda góry, ale mi osobiście te krótsze, sztywne podjazdy bardzo odpowiadają. Wystarczy dobrze poprowadzić trasę, a przewyższenia same się zrobią. W dodatku dojazd samochodem z centrum Polski to tylko jakieś 2-3 godziny? Bo właśnie! Warto przyjechać tutaj autem lub pociągiem żeby nie tracić dwóch dni na dojazd i powrót. 😉
Co polecamy przy okazji wizyty na Jurze?
– zjeść pstrąga w Złotym Potoku (tak są tam tłumy, ale warto!)
– spróbować piwa Jurajskie od Browaru na Jurze (szczególnie po rowerze polecam słodkie miodowe)
– na Rowerowy Szlak Orlich Gniazd wybrać się na góralu albo chociaż szerokich oponach z terenowym bieżnikiem
– odwiedzić Rynek Staromiejski w Olkuszu (jeśli już robić postój na jedzonko, to chociaż w ładnym miejscu, a przy okazji można tam zjeść na zewnątrz, nie spuszczając oczu z rowerów)
– jeśli ktoś planuje zwiedzać zamki przy okazji jazdy szlakiem OG, to polecam rozłożyć ten szlak na dwa dni
– pole namiotowe nad Zalewem Kryspinów (bardzo trudno znaleźć o nim jakieś informacje i generalnie warunki są słabe, ale jeśli tam utkniecie, to: jest łazienka, są prysznice, są toalety, teren pod namioty jest płaski, jest widok na jeziorko i obok jest karczma, a kawałek dalej pizzeria)
– przejechać się doliną Będkowską i zjeść pierogi w Brandysówce
– odwiedzić Zalew Pilica.
Ciekawych tego, jak się spakowaliśmy i co zabraliśmy, zapraszam do artykułu: Bikepacking – Jura.
Cyferki, jak zawsze, znajdziecie tutaj: