W momencie publikacji tego wpisu do startu Wisły 1200 pozostało dokładnie 87 godzin. To mniej czasu niż większość uczestników będzie potrzebowała na dojechanie do Gdańska.

Na fejsbukowej grupie uczestników Wisły, ostatnie dni przed startem upływają pod znakiem sprawdzania pogody i wymiany zdjęć z zalanych fragmentów trasy. Gwałtowne burze i ulewne deszcze, które w ostatnim czasie przeszły nad Polską, mocno podniosły poziom rzeki, przez co wiele odcinków wyznaczonych tuż nad Wisłą, znalazło się pod wodą. Organizator dzielnie głowi się nad wyznaczeniem objazdów i ustaleniem ostatecznej wersji trasy, podczas gdy my, uczestnicy, zaczynamy pakowanie.

Jak sytuacja wygląda u mnie? Nieśpiesznie 🙂 Powoli zaczynam wyciągać z szafek pojedyncze rzeczy do zabrania, co jakiś czas sprawdzam pogodę, wprowadzam ostatnie poprawki w rowerze i jem na zapas ile mogę. Wciąż nie zdecydowałam też na 100%, czy w ogóle zabiorę ze sobą hamak i śpiwór. Wiele osób z poprzednich edycji odradza targanie sprzętu do spania, ale żeby tak ani razu nie spróbować spania pod gołym niebem? Tak pod dachem, w cywilizowanych warunkach? No i co wsadzę w sakwy, jeśli nie wezmę tych rzeczy, przecież nie może być za lekko… 😉
Pewnie prognoza pogody dzień przed startem rozwieje moje wątpliwości. Póki co, lista rzeczy do zabrania przedstawia się następująco:

Sakwa na kierownicy:

– T-shirt, spodenki do spania

– spodenki rowerowe na zmianę

– koszulka rowerowa na zmianę

– przeciwdeszczówka

– skarpetki na zmianę

– folia NRC

– rękawki

– nogawki

– plecaczek na zakupy???

Sakwa pod ramą:

– powerbank, kabelki, ładowarka

– kosmetyki, w tym najważniejsze – krem na otarcia!

– tabletki przeciwbólowe, magnez

– czołówka

– narzędzia (albo pełen zestaw albo tylko multitool i dętka z pompką 😉 )

– coś do podjadania – żelki? 🙂

– sztućce plastikowe na kolację????

Sakwa pod siodłem:

– śpiwór

– siatka na komary

– ręcznik

Oprócz całej tej listy, zabieram też oczywiście lampeczki, kilka batoników na pierwszy dzień, dwa bidony i, jeśli zdecyduję się na spanie w hamaku, małe zapięcie rowerowe.
Jakiś specjalny upgrade roweru? Poza potrójną owijką na kierownicy i minimalnym podniesieniu klamko-manetek do góry, nie zastosowałam żadnych ulepszeń. Przez chwilę miałam zamontowaną lemondkę, ale okazała się tak duża, że blokowała mi dostęp do każdego chwytu na kierownicy. Jakoś trzeba będzie sobie poradzić bez niej. 😉

Jakie są moje plany na Wisłę 1200?
W jakiś 70% ambitne 😛 Na pewno nie zamierzam jechać turystycznie, ale chętnie pooglądam ładne widoczki, porobię im zdjęcia i zatrzymam się na mijanych Starówkach żeby zjeść coś pysznego. Niestety, założyłam się z kimś, że jeśli zmieszczę się w stu godzinach, dostanę nowe buty rowerowe. 😀 Dobra, przyznaję, sto godzin to wynik prawdopodobnie poza moim zasięgiem, ale w stu dwudziestu to już muszę się zmieścić. Niech te przejechane sześć tysięcy kilometrów, a w tym wypady na Górę Kamieńsk, nad Jeziorsko, Zalew Sulejowski, Jurę, Szlak Wokół Łodzi i setki przejechanych kilometrów po lasach, polach i piaskach jakoś mi się w końcu odwdzięczą! 🙂

Ciekawskich trasy odsyłam tutaj:
https://wisla1200.pl/trasa-rajdu/
Natomiast ciekawskich mojego aktualnego położenia, odsyłam tutaj:
http://event.trackcourse.com/view/wisla-1200-2020?fbclid=IwAR242Iz0EJsWHun0OYwlbHeElTK7t9H3W2bqV51gsZ2pyvbMpxHIyMWujn8
Mój numer startowy to 131.
Trzymajcie kciuki! Startuję w sobotę o godzinie 6:05. 🙂